logo fanpage kontakt

Celiakia a dietetyka św. Hildegardy

foto

Celiakia jest poważną chorobą autoagresji. Polega na nadmiernej odpowiedzi układu odpornościowego na grupę białek zbożowych, a dokładnie – pewnych frakcji tych białek (np. gliadyny w pszenicy, hordeiny w jęczmieniu), jednak mniej dociekliwie i bardziej ogólnie można powiedzieć, że chodzi tu o gluten, czyli białko zapasowe występujące w zbożach glutenowych: pszenicy, życie, jęczmieniu, orkiszu. Jednym z objawów choroby jest zanikanie kosmków jelitowych przy kontakcie z niewielką nawet ilością tego białka. Niewątpliwie ta, do niedawna mało znana choroba, na naszych oczach przeżywa swój „renesans” i według mnie słusznie wielu badaczy tego zjawiska przypisuje ten fakt ogromnej modyfikacji genetycznej zbóż oraz chorobotwórczym, nieuczciwym wręcz sposobom wypiekania z nich pieczywa. Gluten stał się niejednokrotnie białkiem inwazyjnym dla ludzkich jelit i niestety coraz częściej zaczynamy sobie genetycznie przekazywać jego nietolerancję lub skłonność do nietolerancji.

Dieta bezglutenowa dla jednych jest „modą” dla innych zdrowotnym wskazaniem, dla jeszcze innych bezwzględną koniecznością ( w tym dla cielaków). Postaram się, tak jak potrafię, możliwie krótko, punktowo, nakreślić pomoc i wskazówki z jakimi przychodzi tu święta Hildegarda. Dała nam ona całościowy program dbałości o zdrowie i życie w harmonii, więc nie można zamykać tematu w rozważaniach o glutenie. Jak przy każdej chorobie, a w sposób szczególny chorobach z autoagresji, ważne jest dbanie o to „coś” czego w sposób szczególny możemy się uczyć właśnie od tej świętej, a co w jej języku nazywa się discretio – pewien umiar, właściwa miara we wszystkim (przykładowo: odpowiedni czas przeznaczony na sen, który przyczyni się do lepszego funkcjonowania układu hormonalnego, zregeneruje system nerwowy… wpłynie na florę i stan naszych jelit , podobnie rzecz się ma ze wszystkimi wskazówkami św. Hildegardy, dotyczącymi harmonijnego rytmu życia). Szczególnie należy tu zwrócić uwagę na Jej dbałość o systematyczne oczyszczanie organizmu z różnych toksyn i złogów, a jelita to ten niezwykle ważny obszar, od którego powinniśmy zacząć proces tego oczyszczania. Tu bardzo pomocna jest mieszanka z wszewłogą, która, spożywana w formie powidełek, zgodnie ze wskazówkami świętej, nie tylko oczyszcza jelita z toksyn i chorobotwórczych grzybów, ale także leczy, obecne w nich, stany zapalne, pomaga odtworzyć prawidłową mikroflorę. Jeżeli chodzi o dietę, to oczywiście pierwszym i najważniejszym warunkiem poprawy stanu zdrowia, jest wyeliminowanie z diety wszelkiego glutenu, by „uspokoić”, niejako wyciszyć wielką nadaktywność systemu immunologicznego. Przy tej chorobie mówi się najpełniej o reżimie bezglutenowym, przy którym potrzebna jest duża świadomość zagrożeń, w związku z obecnością, najczęściej pszennego, glutenu w produktach, które „ze swej natury” powinny być bezglutenowe (jogurty, wędliny, wina…). W kuchni świętej Hildegardy znajdziemy obficie całe bogactwo produktów, którymi wszyscy - także chorzy na celiakię - możemy się cieszyć do woli: odpowiednie warzywa, owoce drzew ( w tym szczególnie kasztana jadalnego ), pełne aromatu przyprawy, zioła i ziołowe mieszanki, orzechy (tu z kolei w sposób szczególny trzeba wspomnieć o migdałach), nasiona, czy wreszcie nabiał i mięsa – wszystko z zachowaniem discretio , w czym może nam pomóc szczegółowa wiedza, którą zostawiła nam na temat wszystkich tych składników pożywienia. Ten świat bezglutenowy jest niezwykle bogaty i różnorodny, choć oczywiście pomija (poza nabiałem) spuściznę wielu tysięcy lat rolnictwa.

Spotkałam wielu ludzi chorych na celiakię i widziałam jak różne mieli podejście do tego zagadnienia. Wielu z nich, szczególnie tych, którzy dopiero co dowiedzieli się o swojej chorobie, szukało w kuchni prostych zamienników: nie mogę jeść pszennego chleba, to będę kupować chleb bezglutenowy. Koncentrowali się na aspekcie praktycznym i minimalizowaniu konieczności zmian żywieniowych nawyków, zupełnie nie interesując się np. składem takiego paczkowanego, bezglutenowego chleba i jego wpływem na zdrowie. Cel najbliższy był osiągnięty: wyeliminowanie cichego, podstępnego wroga – pszennego glutenu, który przez lata niszczył ich organizmy. Inni byli bardziej świadomi w dobieraniu tychże zamienników np. sami piekli sobie chleb, jak łatwo się domyślić - często byli to ci z „dłuższym stażem”. Spotkałam też kilku przeuroczych „ortodoksów”, którzy już niejedną książkę przeczytali, czy obcojęzyczny wykład przetłumaczyli i stali po drugiej stronie – w ogóle kwestionowali przydatność zdobyczy rolnictwa, stając się „piewcami” diety ludzi paleozoiku, zwłaszcza, że niejednokrotnie były to osoby, które źle tolerowały także zboża bezglutenowe. My jednak zapytamy jaką ścieżkę obrali ci, którzy światła szukali u naszej świętej? Pierwsi „szaleńcy”, którzy musieli przetrzeć szlaki z pewnością pochodzili zza naszej zachodniej granicy, gdyż w tej ojczyźnie św. Hildegardy najwcześniej odkryto na nowo jej pisma.

Ponieważ wiele jest pytań, obiekcji, wątpliwości – jednoznacznie trzeba stwierdzić fakty: jest wielu cielaków, którym z powodzeniem udało się wprowadzić do diety najszlachetniejszy gatunek orkiszu leczniczego – Oberkulmer Rotkorn. Jeśli, Czytelniku, chorujesz na celiakię lub znasz kogoś chorego na tę chorobę i chcesz się z nią podzielić tą wiedzą – „nie siej zamieszania” i przekazuj informacje rzetelnie. Tak jak na wstępie napisałam - jeszcze do niedawna celiakia była mało znaną chorobą, źle diagnozowaną, często myloną z innymi chorobami. Rozmawiałam z niejedną osobą, która od dzieciństwa była bezskutecznie leczona z powodu biegunek „niewiadomego pochodzenia” i dopiero po latach jakiś wnikliwy lekarz dochodził wreszcie do tego, że to celiakia.

Ten stan rzeczy zaczął się diametralnie zmieniać m.in. dzięki takim ludziom jak np. Małgorzata Źródlak – prezes Polskiego Stowarzyszenia Osób z Celiakią i na Diecie Bezglutenowej, która tyle trudu i czasu poświęciła temu, by poszerzać świadomość i wiedzę, także wśród lekarzy, na temat tej choroby. Obecnie wiadomo, że celiakia to celiakia, a nie np. alergia na gluten i ,że np. celiakia jest nieuleczalna… no właśnie. Nie chcę, więc teraz wykonać „kreciej roboty” tam, gdzie, w takim trudzie, coś zostało wreszcie nazwane.. . A jednak fakty nas zaskoczyły. Gluten orkiszu leczniczego niby też jest glutenem, a jednak ma zupełnie inny skład i właściwości. Nie chcę jednak wywołać nieporozumienia.

Czy można mówić WYLECZENIU Z CELIAKII gdy ktoś – z powodzeniem – zaczyna spożywać orkisz leczniczy? Z pewnością nie, bo gdyby ta osoba zaczęła spożywać pszenicę, wróciłaby do poprzedniego stanu i – można rzec – całe szczęście, bo znaczy to, że organizm „ma swój rozum” . Ten człowiek już zawsze musi być świadomym i roztropnym konsumentem, nie może beztrosko korzystać z „dobrodziejstw” masowego, czy przetworzonego żywienia, jednak jego organizm zaczął odróżniać „dobry gluten” od „złego glutenu” i – szczęściarz - może spożywać ten „dobry” ze wszystkimi, współobecnymi z nim, dobroczynnymi składnikami. Co wpłynęło na powodzenie tego karkołomnego przedsięwzięcia? Przypomnijmy raz jeszcze informacje podstawowe, a tu szczególnie ważne: może być tu mowa jedynie o orkiszu leczniczym! Orkisz leczniczy, inaczej – orkisz św. Hildegardy, to ziarno, które spełnia te dwa warunki: uprawa bez żadnej chemizacji oraz prastara odmiana – niezmodyfikowana genetycznie, gdyż niestety orkisz także został zmodyfikowany. Poza tym, osobom chorym na celiakię, wprowadza się jedynie jedną z pięciu odmian orkisz u leczniczego – wspomniany Oberkulmer Rotkorn, który jest tu najbezpieczniejszy, gdyż procentowo zawiera najmniej białka w ziarnie. Dodatkowo trzeba tu rozwiać złudzenia: nawet jeśli uda się wprowadzić orkisz do diety, to nie stanie się on podstawą diety czy nawet składnikiem, który może w niej występować w większych ilościach – niemieckie doświadczenia wskazują na spożywanie przez cielaków Oberkulmer Rotkorn dwa, trzy razy w tygodniu. Jednak zawsze konieczny jest czas, rozwaga, indywidualne podejście i opieka, znającego się na rzeczy, lekarza. Pacjent najpierw musi zostać dobrze przygotowany – przede wszystkim jelita muszą się wcześniej zregenerować na diecie bezglutenowej (odbudowane kosmki jelitowe, odgrzybienie jelit, odbudowana flora), podobnie – system odpornościowy musi się wyciszyć (potocznie mówimy –„ zapomnieć reakcję alergiczną”). Zaś drugim, bezwzględnie koniecznym warunkiem powodzenia takich prób jest wprowadzanie orkiszu w maleńkich dawkach i bardzo powoli, a organizm poddawany jest badaniom i testom. Reasumując: musi być ODPOWIEDNIE ZIARNO i odpowiednia metoda, lepiej - pod opieką świadomego lekarza. Tylko taką – pełną informację, Drogi Czytelniku, możesz przekazywać dalej!

Są, jednak, ludzie, których jelita i system immunologiczny tak bezpardonowo „obraziły się” na wszelki gluten, że, mimo starań i wysiłków ich „właścicieli”, nie przyjmują orkiszu (jest to sprawa bardzo indywidualna). Takim osobom pozostaje pogodzić się z tym faktem i czerpać z przyrody wiele innych dobrodziejstw.

W przypadku celiakii, a nie alergii, koniecznie trzeba wiedzieć też o innych, ważnych tu szczegółach. Jak wspomniałam – w tej chorobie można próbować wprowadzać Oberkulmer Rotkorn. Z tą właśnie odmianą mamy do czynienia kupując polską Orvitę i to jest duży plus. Niestety Orvita nie ma własnych, oddzielnych młynów, w których mieliłaby jedynie swój leczniczy orkisz, lecz miele go w młynach „zewnętrznych”, można się domyślić – w których mielona jest też pszenica i inne zboża glutenowe. Z kolei Młyny Geisingen sprzedają swój leczniczy orkisz, w którym przeważa ta najszlachetniejsza odmiana, jednak czasami „dobierają” też inne odmiany leczniczego orkiszu (zsypują je do wspólnych silosów). Jednak mocną stroną tych produktów jest fakt, że oczywiście mają własne młyny, na których mielą jedynie swój leczniczy orkisz. Co lepsze? Co gorsze?, a właściwie powinnam zapytać: co bezpieczniejsze i bardziej godne polecenia w przypadku celiakii? Myślę, że jednak produkty młynów Geisingen sprowadzane w Polsce przez Sunvitę. Jednak niedługo będzie polski Rotkorn i oddzielne młyny (gdy tylko będzie w sprzedaży na pewno informację puszczę w obieg).

Uważam, że wprowadzanie leczniczego orkiszu od dodawania np. do dużego, rodzinnego garnka z bezglutenową – warzywną zupą łyżki wody po gotowaniu ziaren Rotkorn, jest mądrym wyborem. Potem można powolutku zwiększać ilość wody (w następnym tygodniu dwie łyżki wody, w której gotowały się ziarna), potem spożywać 1 – 2 – 3 bardzo dobrze rozgotowanych ziaren, dokładnie je żując. Potem dodamy łyżkę… Wprowadzanie bezpiecznego glutenu do diety, korzystając z wody po gotowaniu ziaren (same ziarna mogą wykorzystać wtedy inni członkowie rodziny) jest też metodą godną polecenia w przypadku małych dzieci, które w wywiadzie są obciążone nietolerancją glutenu w rodzinie. W ogóle woda w której gotowano ziarna orkiszu leczniczego ma wiele leczniczych właściwości.

Jeśli chodzi o celiakię i dietę św. Hildegardy, to odsyłam do artykułu o owsie (który niebawem umieszczę), jednak wcale nie jestem zwolenniczką, by osoby chore na celiakię zaczynały korzystanie z wiedzy św. Hildegardy od podejmowania bardziej czy mniej udanych prób wprowadzania do menu najdelikatniejszej nawet odmiany leczniczego orkiszu, czy bezglutenowego owsa. Napisałam już, że świat dietetyki jest pełen wielu, naturalnie bezglutenowych produktów. Możemy jednak zadziwić się jak nadzwyczaj delikatny jest leczniczy orkisz i jak diametralnie różni się od współczesnej „przemysłowej” pszenicy. Spustoszenia, które ona sieje, sprawiają, że nie tylko celiacy, ale również alergicy, czy osoby z nietolerancja glutenu, na jakiś czas (czasem na długi) lub nawet na całe życie, będą musiały zrezygnować z każdego rodzaju glutenu. Dlatego bez brawury – rozsądnie, z indywidualnym podejściem i maleńkimi, lub nawet malusieńkimi kroczkami. Dla niejednych to test na cierpliwość i nauka discretio.

Pamiętajcie – dietetyka św. Hildegardy to nie tylko orkisz, o nie! I choć najwięcej uwagi poświęciłam tu (paradoksalnie) orkiszowi (odważnie podejmując ten trudny i być może kontrowersyjny temat w kontekście celiakii), to wcale nie chcę przez to powiedzieć, że osoby chore na celiakię, mają zaznajamiać się z kuchnią św. Hildegardy, zaczynając od ryzykownych prób wprowadzania leczniczego orkiszu. Jak wspomniałam na początku tego artykułu tak przypomnę w podsumowaniu - medycyna, ziołolecznictwo, dietetyka świętej z Bingen pachną i smakują całym bogactwem produktów bezglutenowych. Jeśli, zaś chodzi o zboża bezglutenowe, w tym np. owies, poświęciłam im oddzielne artykuły, w których ujmuję też kwestię celiakii.

Dodaj komentarz:

Imię/Nick

Publikacja komentarza oznacza akceptację regulaminu.

Komentarze:

Halina 08-01-2017 13:51  IP: 89.66.112.2*
Dyskusja na temat jedzenia orkiszu przez chorych na celiakie jest jak najbardziej potrhzebna i konieczna.Czy są czysto naukowe prace badawcze potwierdzajace przyswajalnosc orkiszu przez tych chorych...Czy sa badania a Polsce.
Współpracuję z: