Teraz obfity czas lata, więc „weźmy pod lupę” letnie owoce: maliny i jeżyny.
Oba te gatunki owoców rosną na krzakach, czyli dalej od ziemi i jej wilgoci, a korzystając z dobroczynnych promieni słońca.
Jeśli chodzi o maliny, św. Hildegarda widzi ich działanie przydatne przy gorączce i na poprawę apetytu:
„Malina jest zimna i przydatna w przypadku gorączki. Kto gorączkuje i nie ma apetytu, niech ugotuje maliny w niewielkiej ilości wody, pozostawi je (roślinę) w wodzie i wypije tę wodę (herbatkę malinową) rano i na noc oraz położy ugotowane w wodzie rośliny na brzuchu na jedną godzinę (jako kompres). Powinien tak czynić przez trzy dni, a gorączka ustąpi.”
Jednak z tego tłumaczenia nie mogę jednoznacznie dociec, czy chodziło Hildegardzie o owoce, czy całe rośliny (liście, łodygi), chyba to drugie…?
Zaś dr. Strehlow, jako praktyk, dodaje:
„Woda z syropem malinowym i galgantem sprawdziła się u gorączkujących dzieci cierpiących na grypę wirusową. Maliny wspomagają trawienie i mają działanie napotne i chłodzące.”
Dr Wirghard Strehlow, pasjonat spuścizny św. Hildegardy i naturalnych metod leczenia, z pewnością nie miał na myśli byle jakiego syropu malinowego np. z syropem glukozowo – fruktozowym w składzie itd., tylko prawdziwy syrop (naturalny, gęsty sok) z malin.
Zaś jeśli chodzi o jeżyny, to święta jasno pisze o leczniczym zastosowaniu liści (a nawet kolców ) krzaków jeżyn, zaś o owocach pisze krótko:
„Jednakże owoc, czyli jeżyna, która rośnie na krzaku, nie zaszkodzi choremu ani zdrowemu i jest lekkostrawna, ale jej leczniczego działania nie stwierdzono.”
Jednak to jedne z tych owoców, które możemy jeść na surowo i to nawet mogą jeść je chorzy (święta sama przyznaje, że są lekkostrawne) a to już samo w sobie – ich wielki plus. Wszak św. Hildegarda i jej siostry z pewnością nie cierpiały z powodu jakiejś awitaminozy, czy braku mikroelementów, gdyż wszelkie płody ziemi kipiały wtedy naturalnymi witaminami, jak gleba wszelkimi pierwiastkami potrzebnymi do ich wzrostu, my zaś jesteśmy w diametralnie innym położeniu…
Co do krzaka na którym rosną jeżyny, św. Hildegarda określiła go jako „bardziej ciepły niż zimny” (kojarzę z pobytów na wsi miejsca w których rosną jeżyny, są raczej dobrze nasłonecznione, a nie zacienione np. nie w głębi lasu) i opisała sposób przyrządzenia leczniczych mieszanek z ich dodatkiem, pomocnych przy dolegliwościach płuc oraz przy krwotokach. Podam może opis dotyczący dolegliwości płuc:
„Jeśli ktoś odczuwa dolegliwości płuc i kaszle, powinien wziąć bertram, mniej liści jeżyny i mniej hyzopu niż tych liści oraz mniej oregano niż hyzopu, dodać miód i mocno zagotować w dobrym winie. Później niech przecedzi specyfik przez ściereczkę i pije go po spożyciu niewielkiego posiłku. Po sytym posiłku można go wypić w większej ilości. Niech człowiek ten czyni tak często, a jego płuca odzyskają zdrowie, zaś znajdujący się w nich śluz zostanie usunięty.”
(Musimy jednak pamiętać, że środki lecznicze św. Hildegardy nie działają jak „czary – mary” i jeśli ktoś ma np. jakąś nietolerancję pokarmową, a ciągle spożywa te produkty, które utrzymują w jego organizmie stan zapalny, zaśluzowują go - jak np . nabiał itd. – to może nawet spożywać tę wspaniałą nalewkę a jego płuca wciąż będą pławić się w śluzie.)
Specyfik ten pomoże rzeczywiście na dolegliwości PŁUCNE, a nie takie w których słabość płuc jest jedynie sygnałem wskazującym na inne problemy.
Kto jest ciekawy innych zastosowań jeżynowych liści – odsyłam do dzieła „Physica”. Może jeszcze tylko wspomnę o zastosowaniu jeżynowego kolca, bo to niewątpliwe ciekawe, jednak uprzedzam, że to trochę jak z opowieści o Drakuli ;)
„Kogo zaś bolą zęby, ten powinien wziąć jeżynowy kolec, który ma w sobie dobre ciepło (…) i trochę rozdrapać dziąsło, czyli ciało wokół zębów (…) wykonując tylko jednao nacięcie, aby mogły tamtędy wydobyć się niestrawione resztki pokarmowe, a poczuje się lepiej.”
No to, kogo bolą zęby….dawaj! do odważnych świat należy ;)
Nie dodano jeszcze żadnego komentarza. Może rozpoczniesz dyskusję o tym artykule?