Ponieważ pierwszy pełny cykl się zakończył, niektóre z uczestniczek pamiętały (dzięki Dziewczyny!!) by napisać parę słów o naszych wspólnie spędzonych godzinach (a uzbierało się tego trochę :) ). W tym akurat cyklu spotykałyśmy się raz w miesiącu na trzy godziny, więc nie były to jakieś ogromne „wyłomy czasowe” z rodzinnego życia.
Wszystkie opinie, które otrzymałam - umieszczam, (choć mało ich, wszystkie jesteśmy zabiegane; stąd prośba - jeśli któraś z Was- uczestniczek - odnajdzie ten wpis, to możecie oczywiście też dopisać swoją opinię !! ).
Tak więc.. poprosiłam dziewczyny, by napisały dosłownie parę słów o warsztatach czy w ogóle o kuchni św. Hildegardy, jak ją odbierają…
„Lubię kuchnię św. Hildegardy, bo jest smaczna i właściwie z niczego nie muszę w niej rezygnować. Poza tym, od kiedy ją wprowadziłam, nie chorujemy.”
Magda
(Magda była na niektórych warsztatach; jest rzeczywiście miłośniczką kuchni św. Hildegardy, opowiadała nam o zdrowotnych zmianach, które widać było szczególnie po wcześniej chorujących dzieciach, mąż też stał się „hildegardowym koneserem”, np. rano nie wychodzi z domu bez habermusu, nawet jeśli sam musi go dla wszystkich ugotować :)).
Wypowiedź Magdy była bardzo zbieżna z mailem, który wczoraj otrzymałam od Tereski:
„Jest to dieta prosta w przygotowaniu, nie tucząca, a jednocześnie dająca uczucie sytości i co najważniejsze - z namacalnymi efektami zdrowotnymi. Warto zmieniać swoje nawyki. Nie ukrywam, że mój mąż też bardzo lubi te Hildegardowe potrawy, których się uczyłyśmy na warsztatach i sam też zmienia co może w swoim menu. Bardzo mnie to cieszy. W tym tygodniu znów upiekę chlebek… chlebek musi być :-)
Warsztaty były cudowne, ciekawe, dowiedziałam się o rzeczach, których pewnie nie znalazłabym w żadnym podręczniku, a jednocześnie warsztaty nauczyły mnie jak w prosty i łatwy sposób zadbać pod względem kulinarnym o siebie i swoją rodzinę. Aż mi szkoda, że już się skończyły....Naprawdę...”
Tereska
(Tereska była największą „twardzielką” – uczestniczyła we wszystkich spotkaniach i aż miło było patrzeć jak „chłonie” i jak – z warsztatu na warsztat – uskrzydla to jej codzienność, mimo, że jako nauczycielka sporo pracuje..)
„Postać św. Hildegardy i jej sposób odżywiania czekały blisko mnie na odkrycie od dłuższego czasu - miałam książki pod ręką ale też słyszałam, że samemu ciężko wszystko zrozumieć więc odkładałam na później. Wreszcie spotkanie z Anią umożliwiło mi poznanie diety św. Hildegardy bliżej i okazało się, że wszystko jest "dla ludzi";) - podane klarownie i bardzo przystępnie przez Anię, która całą sobą, z ciepłem i uśmiechem opowiada o życiu zgodnie z Hildegardą. Dzięki warsztatom i nieocenionym opowieściom Ani okazało się, że wystarczy wprowadzić kilka, czasem niewielkich, zmian do mojego sposobu gotowania i będzie zdrowiej, smaczniej, bliżej natury, cieplej... Za to jestem wdzięczna św. Hildegardzie oraz Ani, że mam teraz poczucie, że lepiej opiekuję się sobą i moją rodziną - naszym zdrowiem. Nowe zupy, pasty do chleba i sam chleb z orkiszu na stałe zagościły u nas w domu i nie zamierzam już rezygnować :).”
(Ania – moja imienniczka :) - mogła być tylko na dwóch spotkaniach {ciągły ból dla organizatora warsztatów – niemożność dogodzenia wszystkim jeśli chodzi o terminy}, ale widać było, że wykorzystała je „na maksa”. Zapowiada, że się jeszcze spotkamy – bardzo się cieszę, szczególnie żałowałam, że nie mogła uczestniczyć w naszych ostatnich warsztatach, gdyż sama robi pyszną, naturalną czekoladę i ma różne pomysły „w tej branży”)
Umieszczam kilka zdjęć przypominających klimaty różnych naszych spotkań, gdyż każde było inne…(a na pierwszym w ogóle zapomniałyśmy o robieniu zdjęć), produkty z jakich korzystałyśmy np. własnoręcznie sklarowane masło, czy wyhodowana przez nas eko - cytrynka :)
Nie dodano jeszcze żadnego komentarza. Może rozpoczniesz dyskusję o tym artykule?